Dziś przedstawiamy Państwu sylwetkę kolejnej osoby związanej z warszawską Wolą. Z Wiktorem Siewierskim, siatkarzem MOS Wola Warszawa, wicemistrzem Polski juniorów rozmawia Marcin Kalicki.
M.K.: Powiedz nam proszę kilka słów o sobie.
W.S.: Od 8 lat trenuje w MOS-ie siatkówkę, przeszedłem w tym klubie wszystkie etapy szkolenia. W sumie mogę się już nazwać absolwentem MOS-u.
M.K.: Uczęszczałeś do Gimnazjum nr 48 na Woli, obecnie chodzisz do liceum - również na Woli, grasz w klubie z Woli. To taka trochę Twoja dzielnica.
W.S.: Nawet na pewno! Do czternastego roku życia mieszkałem przy ulicy Wolskiej, więc tutaj się wychowałem. Wszystko jak do tej pory jest powiązane z Wolą: szkoła, dzieciństwo i siatkówka.
M.K.: No właśnie, siatkówka. Dlaczego akurat ta dyscyplina?
W.S.: Tutaj trzeba raczej zapytać trenera Krzysztofa Wójcika, dlaczego akurat ja (śmiech). W trzeciej klasie podstawówki brałem udział w zawodach szkolnych w dwa ognie. Pamiętam jak po nich trener podszedł do mnie i zaproponował żebym przyszedł na trening. No i poszedłem. Trener Wójcik był moim pierwszym trenerem i teraz też u niego gram w drugiej lidze. Kiedy go denerwuje to pewnie żałuje, że do mnie wtedy podszedł (śmiech).
M.K.: A jakie były Twoje początki?
W.S.: Na początku to była raczej tylko zabawa, chociaż im dalej w las tym bardziej się angażowałem i zaczynałem coraz bardziej poświęcać się siatkówce. Przez okres minisiatkówki pełniłem rolę rezerwowego, dopiero potem zacząłem grać, aż w końcu zostałem kapitanem.
M.K.: Wywalczyłeś srebrny medal Mistrzostw Polski Juniorów. Jakie to uczucie?
W.S.: Nie ukrywam, że nie jestem zadowolony z tego osiągnięcia. W trakcie swojej gry dla MOS-u grałem trzy finały Mistrzostw Polski. Wszystkie przegrałem. Lepiej smakował nawet ten brązowy z przed roku.
M.K.: Mimo to, to Twój największy sukces…
W.S.: Na pewno tak. Junior to najbardziej prestiżowa z młodzieżowych kategorii.
M.K.: Jesteś kapitanem wicemistrzów Polski. To duża odpowiedzialność.
W.S.: Kapitanem jestem już czwarty sezon, ale chyba dopiero w tym roku naprawdę zrozumiałem, na czym to polega. Szczególnie przez ten medal. Mam świadomość, że młodsi koledzy z klubu na nas patrzą. Trzeba swoją postawą prezentować wartości, które przekazuje nam nasz klub. Nie można swoim zachowaniem źle świadczyć o swoim klubie. Wcześniej miałem z tym problemy, ale teraz bardzo o to dbam. A być kapitanem tej ekipy to największy zaszczyt, jaki mnie spotkał. Mogę tylko podziękować chłopakom i trenerowi Konradowi Copowi za zaufanie.
M.K.: Gdyby nie siatkówka to…
W.S.: Rajdy samochodowe. Koledzy z drużyny i trenerzy na pewno wiedzą, o co chodzi.
M.K.: Jakie jest Twoje sportowe marzenie?
W.S.: Udowodnić, że mimo małego jak na środkowego bloku wzrostu można grać na tej pozycji na wysokim poziomie.
M.K.: W którym polskim klubie chciałbyś zagrać?
W.S.: MOS Wola w I lidze.
M.K.: A zagranicznym?
W.S.: Ogólnie celuję w wyjazd za granicę po tym sezonie. Czy się uda? Zobaczymy. A wymarzony klub? Raczej nie realne, ale Modena. Na pewno chciałbym też zagrać w Ibiza Volley. Z paroma kolegami z drużyny upatrzyliśmy sobie ten klub.
M.K.: Życzę, zatem aby marzenia się spełniły. Dziękuję za rozmowę.
Jeżeli Ty też masz ochotę być częścią tworzonej „Encyklopedii Ludzi Woli” i chcesz przedstawić się mieszkańcom dzielnicy skontaktuj się z nami: [email protected]
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie