Neon Wola Symbolem? Właściwie Czego?

Napis „Wola” w postaci pulsującego neonu zawisł na elewacji urzędu dzielnicy przy ul. Żelaznej. W zamierzeniach autorów tego pomysłu ma upamiętniać Powstanie Warszawskie.

Neon pulsuje w rytm ludzkiego oddechu, przynajmniej taka miała być koncepcja. W praktyce częstotliwość pulsacji przypomina  człowieka chorego na astmę.

Według pomysłodawców tej inicjatywy, napis ma podkreślić, że Wola to historyczna dzielnica, która żyje i rozwija się pomimo tragicznych wydarzeń z sierpnia 1944 r.

Autor neonu Jacek Zuzga uważa że, choć Powstanie zakończyło się tragicznie, to jednak Wola i jej mieszkańcy okazali się ostatecznie zwycięzcami, bo przetrwali. Dlatego wybraliśmy taki szczególny sposób upamiętnienia za pomocą świetlnego oddechu, który symbolizuje życie, zwycięstwo i wolność.

Trudno nie zauważyć, że pan artysta Zuzga w swoim szale tworzenia i dorabiania interpretacji do swojego „dzieła” zwyczajnie bredzi. Chciałem się pana artysty spytać, gdzie on widzi tych zwycięzców? W mogiłach na Cmentarzu Powstańców Warszawy? W prochach z kopców całopalnych rozwleczonych przez wiatr po całej Warszawie? Czy Pan Zuzga ma świadomość, że Wola poniosła największe straty w ludności cywilnej? Ze po wyzwoleniu do dzielnicy wrócili nieliczni rodowici warszawiacy a większość, która się osiedliła na gruzach dawnej Woli to ludność napływowa? Pan artysta dopatruje się zwycięstwa tam gdzie go nie było. Bo ci co przeżyli zazdrościli umarłym.

Pani Burmistrz Urszula Kierzkowska uważa, że neon na wolskim ratuszu jest piękny w swojej prostocie, bez pretensjonalności i możliwościach interpretacji.

Trudno nie zgodzić się z panią Burmistrz gdy patrzy się na te pulsujące „cacko”  zawieszone na elewacji urzędu. Jest prosty do granic absurdu, jak Miś z filmu Barei. Faktem jest, że pod to coś co zawisło za społeczne pieniądze można dorobić każdą ideologię, nawet tą najbardziej absurdalną.

Widać każda władza potrzebuje swojego „Misia”, tylko dlaczego za moje pieniądze?