
W parku są ławki, na których siadamy i podziwiamy zieloną przestrzeń rozpościerającą się przed nami. To twierdzenie ma, być może, zastosowanie do większości parków, ale na pewno nie jest nim park Moczydło.
W sporej części tego parku ławek nie ma w ogóle i panuje tam atmosfera smutna i odludna (fot. 1). Na jedynej ławce w okolicy z pewnością od dawna nie usiadł już nikt, poza panami o grubych karkach, którzy zapewne okupują tę ławkę notorycznie, o co troszczy się, ulokowany niedaleko Urząd Pracy Miasta st. Warszawy (fot 2). Nieopodal widać wyraźnie właściwe zagospodarowanie parku w miesiącach bezśnieżnych (fot.3).
Z miejsc słabo zagospodarowanych i zaludnionych parku dochodzimy w miejsca bardziej cywilizowane, gdzie ulokowana jest plenerowa siłownia i, o dziwo, ławki! (fot.4).
I byłoby pięknie, gdyby nie jeden zadziwiający element, stojący w sprzeczności z twierdzeniem podanym na początku naszych rozważań.
Niestety w parku Moczydło, ławki usytuowane są tak, że wypoczywająca na nich osoba ma przed sobą żywopłot, który skutecznie zasłania jej resztę przestrzeni. Niesamowity jest widok tych dwu pań w parku, którym żywopłot skutecznie zasłania widok na świat (fot.5 i 6).
Co autor tej konstrukcji przestrzeni parkowej miał na myśli?
Właściwym pytaniem byłoby, czy pomyślał w ogóle.
W parku mieści się jeszcze nowożytny plac zabaw, w którym wszystko jest już na swoim miejscu, a usytuowanie ławek i ich ilość są bez zarzutu (fot.7).
Można jeszcze polecić pomysł, jak zaoszczędzić kosze na śmiecie, bo w parku Moczydło jeden kosz na śmiecie obsługuje dwie całe alejki (fot.8)!
Nie mniej jednak, architekt terenów zielonych w parku Moczydło przydałby się od zaraz, bo za moment żywopłoty pokryją się bujnym listowiem i staną się szczelne, jak chiński mur.
JKK
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie