z Janem Stolarskim, były piłkarzem, a obecnie trenerem i prezesem klubu KS Rozwój Warszawa rozmawia Marcin Kalicki
M.K.: Proszę opowiedzieć nam kilka słów o sobie.
J.S.: Jestem normalnym chłopakiem. Od kiedy pamiętam zawsze grałem w piłkę, zawsze miałem marzenia i mimo tych przeciwności losu, jakie towarzyszyły mi na mojej drodze, nie poddawałem się i wierzyłem, że uda mi się coś osiągnąć. Kariera piłkarska do czasu, kiedy doznałem kontuzji nie była wybitna, grałem tylko na poziomie Ligi Okręgowej, chociaż nie raz podejmowałem próby dostania się wyżej na poziom 2, 3 ligi. Niestety zawsze brakowało znajomości i wsparcia, kogoś takiego, kto pomoże, zaufa i poprowadzi w świecie piłkarskim żebym mógł osiągnąć sukces na boisku. Myślę, że umiejętności i poświęcenia nigdy mi nie brakowało.
M.K.: Jednak kontuzja wszystko przerwała.
J.S.: To było nieszczęśliwe zderzenie na sparingu w pewnym podwarszawskim klubie. Gdy byłem zawodnikiem testowanym w pewnej akcji minąłem dwóch rywali, piłka mi uciekła chciałem ją ratować żeby została w boisku i zrobiłem wślizg, obrońca drużyny przeciwnej też to zrobił i cała siła zderzenia poszła w mój piszczel. Doszło do zawału mięśnia piszczelowego, czyli w konsekwencji do zespołu ciasnoty przedziałów powięziowych podudzia lewego. Przeszedłem trzy operacje ratujące moją nogę przed amputacja. Udało się wrócić do sprawności między innymi dzięki pomocy obecnego trenera Legii Warszawa Jacka Magiery, którego bardzo szanuje i jestem mu bardzo wdzięczny. Historia pokazała, że nawet z tragicznych sytuacjach możemy wyciągnąć pozytywy i wyjść na prostą. Tego się trzymam. Nic bez przyczyny się nie dzieje i jeżeli jest ciężko i ciągle pod górkę to znaczy, że idziesz w dobrą stronę, na sam szczyt. Po kontuzji dostałem szanse gry w trzecioligowym Starcie Otwock, zadebiutowałem w trzeciej lidze polskiej i udało mi się zagrać z takimi zespołami jak rezerwy Legii Warszawa czy pierwszy zespół Polonii Warszawa.
M.K.: Jakie są Pana związki z Wolą?
J.S.: Urodziłem się na Woli i stąd pochodzi moja rodzina. Jestem rodowitym Warszawiakiem. Całe życie mieszkałem na Woli, uczyłem się, dlatego ta dzielnica jest najbliżej mojemu sercu. Jest tu bardzo wielu ludzi, którzy mają potencjał i mogliby coś osiągnąć w życiu czy w sporcie tylko trzeba ich zainspirować, wskazać właściwą drogę. Druga sprawa to zaszczepić w nich wiarę i ciężką prace, żeby zaczęli walczyć o swoje marzenia. Myślę, że darmowe wykłady mentalne mogłyby bardzo pomóc. Z przyjemnością taki wykład mogę poprowadzić.
M.K.: Czym sie Pan teraz zajmuje?
J.S.: Jestem trenerem. Prowadzę zajęcia piłkarskie z dziećmi i młodzieżą, ale głównie zajmuje się Rozwojem Warszawa – klubem i inicjatywą dużego projektu piłkarskiego, którego jestem głównym założycielem i pomysłodawcą.
M.K.: Jest Pan także pomysłodawcą projektu "Ratujmy piłkarskie talenty Warszawy". Skąd pomysł na takie przedsięwzięcie?
J.S.: Projekt "Ratujemy Piłkarskie Talenty Warszawy" dotyczy zainspirowania i pomocy w powrocie do piłki zawodników, którzy z różnych przyczyn musieli zrezygnować z grania w piłkę. Takich przyczyn może być wiele: brak znajomości w świcie piłkarskim, problemy finansowe, słaba sytuacja w rodzinie, brak wsparcia i wiary w zawodnika czy kontuzja. Projekt też jest dla zawodników, którzy nadal grają w piłę, ale mają niekorzystną sytuację w swoim obecnym klubie, nie mają wsparcia mentalnego ze strony trenera, nie są brani pod uwagę do meczu i nie dostają szansy gry, bo jest tak zwany "Koleżeński Klub Sportowy" i nie grają najlepsi tylko Ci, co robią najlepszą, śmieszną atmosferę lub najlepiej imprezują. Takie są realia w niższych ligach niestety a skąd młody, zwykły zawodnik ma się wybić? Jest mu bardzo ciężko, dlatego jest Rozwój Warszawa, gdzie stwarzamy szanse na odbudowanie się mentalnie i piłkarsko, a najlepsi będą wypuszczani na testy do klubów z wyższych lig.
M.K.: Jest Pan prezesem klubu i pewnie jak każdy prezes stawia drużynie cele. Co chciałby Pan osiągnąć ze swoim klubem w tym i kolejnych sezonach?
J.S.: Tak jestem prezesem, ale bardziej wole określenie "Trener". Załatwiam wszystko w klubie i dbam o to żebyśmy zmierzali razem w dobrym kierunku. Najbardziej pomagają mi w tym sami zawodnicy. Na pewno głównym celem na ten sezon jest awans do A Klasy (7 szczebel rozgrywek w Polsce – przyp. red.). Celem jest, aby w sześć lat Rozwój Warszawa w awansował do trzeciej ligi. Jest to realne, bo bardzo dynamicznie się rozwijamy i przychodzą do nas coraz lepsi zawodnicy, z czego jestem bardzo dumny. Jak wiadomo największą barierą do pokonania mogą być niestety pieniądze. Bardzo ważni są partnerzy i sponsorzy, którzy mogliby nam w tym pomóc, a my wspólnie dołożymy starań żeby ta trzecia liga była jak najszybciej. Rozwój Warszawa to na razie tylko zespół seniorów. Średnia wieku to około dwadzieścia lat, a więc mamy młody zespół. Bardzo bym chciał żebyśmy mieli od nowego sezonu młodzieżową drużynę tak, aby przygotowywać juniorów do gry w pierwszym zespole.
M.K.: Gdzie rozgrywa swoje mecze Rozwój Warszawa?
J.S.: Mecze rozgrywamy na Stadionie MBOPN przy ul. Obrońców Tobruku 11. Trenowaliśmy dosyć długi czas na bocznym boisku przy Centrum Olimpijskim KS Spójni. Są plany żeby zmodernizować to boisko i żeby w przyszłości powstał tam Stadion Rozwoju. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, chęci są ogromne i mam nadzieję, że uda się wprowadzić je w życie.
M.K.: Dziękuję za rozmowę.
Fot. Jan Stolarski
Jeżeli masz ochotę być częścią tworzonej „Encyklopedii Ludzi Woli” i chcesz przedstawić się mieszkańcom dzielnicy skontaktuj się z nami: [email protected]
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie