Do zdarzenia doszło w listopadzie 2020 r. przy ul. Ludwiki. 44-letnia Monika P. dźgnęła nożem swojego męża w klatkę piersiową podczas awantury.
30 listopada 2020 roku po południu na numer alarmowy zgłosiła się zdenerwowana sąsiadka małżeństwa, którą Monika P. poprosiła o pomoc. Na miejsce została wysłana karetka pogotowia. Niestety, ratownikom nie udało się uratować życia Janusza P.. Późniejsza sekcja zwłok wykazały uszkodzenie między innymi serca i lewego płuca.
Według relacji małżonki około godziny 15 dostała SMS od córki, jednk mąż, myśląc, że jest to wiadomość od kochanka, wyrwał jej telefon i rzucił nim o podłogę. Kobieta rzuciła się na niego, jednak została odepchnięta przez Janusza P.. Następnie chwyciła nóż leżący w pobliżu, mając na celu nastraszyć, a nie zabić męża, natomiast Janusz P. miał stracić równowagę i „nadziać się” na nóż, po czym wyszedł on z mieszkania i upadł na klatce schodowej. Monika P. wracała się kilkukrotnie do mieszkania między innymi po koc do uciskania rany męża.
Zdaniem świadków, rodziny oraz sąsiadów konflikt między małżeństwem trwał od kilkunastu miesięcy, których przyczyną były problemy finansowe i pozamałżeński związek kobiety. Również córki małżeństwa prosiły o interwencję w związku z zachowaniem pary.
Monika P. odpowie przed Sądem Okręgowym za dwa przestępstwa. Pierwszym jest dokonanie zabójstwa męża „w zamiarze ewentualnym”. Drugim przestępstwem jest czyn dokonany w nocy z 30 na 31 sierpnia 2019 roku. Chodzi o zadanie mężczyźnie ciosu nożem w dłoń podczas awantury, podczas której trzymając w ręce ostre narzędzie nerwowo gestykulowała, a Janusz P. próbował jej je wyrwać. Kobiecie grozi dożywocie.
MW
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Stara narkomanka. Chodziła sie puszczać za dragi a za na sam koniec wbiła mu nóż w klate. Kto ją znał wie że ma nie równo pod sufitem.