
Młodzi siatkarze MOS Wola Warszawa zmierzyli się w sobotę z czwartą drużyną rozgrywek II ligi mężczyzn – BAS-em Białystok. W hali przy ulicy Rogalińskiej 2 kibice przeżyli emocjonujące chwile oglądając znakomitą siatkówkę. Dzięki wygranej MOS-u i porażce Energii Ostrołęka z ekipą Huraganu Wołomin drużyna z Woli została liderem całych rozgrywek.
Ale nie od początku było tak dobrze. Właściwie o dwóch pierwszych setach warszawski zespół powinien jak najszybciej zapomnieć. Dobrze zorganizowana drużyna ze stolicy Podlasia wykorzystała słabsze wejście w mecz młodych siatkarzy z Woli i wygrała dwie pierwsze partie: 25:14 i 25:19.
W to, że uda się jeszcze wygrać ten mecz wierzył trener Michał Wójcik, który potrafił w przerwie tak zmotywować swoich zawodników, że ci wyszli na parkiet zupełnie odmienieni. Od początku trzeciego seta wolscy siatkarze osiągnęli przewagę dzięki doskonałej grze Adriana Kacperkiewicza i Mateusza Kańczoka. Do tego bardzo dobre zmiany Rafała Prokopczuka oraz Daniela Grzymały i o wynik tej partii można było być spokojnym. Seta zakończył znakomitymi blokami Brian Malangiewicz.
Czwarta część spotkania również była emocjonująca. Po raz kolejny z dobrej strony pokazali się Kańczok, Grzymała i Kacperkiewicz. Kilka ciekawych ataków zaprezentował także Konrad Bączek, a piłkę dobrze przyjmował libero MOS-u Dominik Jaglarski. Ostatecznie seta wygrali siatkarze z ulicy Rogalińskiej 25:21.
W piątym secie obydwie drużyny nie były w stanie przez długi czas osiągnąć dużej przewagi. Kilkukrotnie na jedno lub dwupunktową przewagę wychodzili warszawianie, ale za każdym razem siatkarze z Białegostoku doprowadzali do wyrównania. Do czasu. Od stanu 11:11 punkty zdobywali już tylko zawodnicy MOS-u Wola, którzy dzięki zagraniom Briana Malangiewicza i MVP meczu Adriana Kacperkiewicza wygrali tie break 15:11 i całe spotkanie 3:2 (14:25, 19:25, 25:20, 25:21, 15:11).
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie