
Rejon między Płocką a Żytnią na warszawskiej Woli opanowują...paskudne karaluchy. Mieszkańcy narzekają coraz głośniej i nic w tym dziwnego.
Warszawska Wola ma kolejny problem i wcale nie jest on taki mały, jak mógłby się wydawać. Chociaż te owady nie osiągają ogromnych rozmiarów, są niezwykle irytujące dla ludzi - pod wieloma różnymi względami. Chodzi oczywiście o...karaluchy.
Te wydostają się ostatnio z kanalizacji miejskiej, wdzierając się do budynków, szczególnie do piwnic i na balkony. Siedliska powstają również na tyłach pawilonów handlowych, które zlokalizowane są przy ulicy Żytniej 64. W tej lokalizacji wystawione są akurat liczne kontenery oraz kubły na odpady. To, że nie są one schowane w altanie dodatkowo naraża na rozpościeranie się nieprzyjemnego gryzącego smrodu, tym bardziej podczas tegorocznego lata.
W tej sytuacji - według naszego anonimowego źródła - sprawą powinno zająć się między innymi warszawskie Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji.
Istnieje sporo pomysłów na to, jak można pozbywać się karaluchów z mieszkań oraz domów. Jednym z podstawowych konceptów jest użycie specjalnej trutki. Jest to skuteczne w zamkniętych pomieszczeniach, takich jak kuchnie. Takowa występuje w trzech formach: płynnej, stałej oraz żelowej. Innym rozwiązaniem jest na przykład tak zwana fumigacja karaluchów, chodzi tu o użycie środków owadobójczych w postaci gazu. Kolejne metody: metoda cieplna, odprysk.
Fot. pixabay.com
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jak można pisać o rejonie między Płocką i Żytnią kiedy te ulice krzyżują się? Gdzie jest ta przestrzeń między nimi?